To miał być wyjątkowy turniej.Koszulki Piłkarskie Wielu widziało w Argentynie największego faworyta do mistrzostwa świata. Sami Argentyńczycy, pod batutą „El Loco”, czyli Marcelo Bielsy, nie ukrywali, że jadą przynajmniej po medal. Mieli prawo być pewni siebie. Rzut okiem na kadrę – Roberto Ayala, Javier Zanetti, Juan Sebastian Veron, Diego Simeone, Pablo Aimar, Hernan Crespo, Claudio Caniggia… I oczywiście Gabriel Batistuta, który wtedy – mimo 33 lat na karku – był mniej więcej tym, kim dziś jest dla Argentyny Lionel Messi. To miało być jego pożegnanie z kadrą. To na nim ciążyła największa presja. Nie aż tak gigantyczna, jak dziś na Leo, ale – jak na tamte warunki – i tak ogromna. Ludzie w Argentynie cieszyli się na ten mundial jak dzieci.Koszulka To miał być promyk nadziei. Oderwanie się od przygnębiającej rzeczywistości. Sukces piłkarzy mógł osłodzić fatalną wówczas sytuację w kraju. W ciągu roku Argentyną rządziło pięciu różnych prezydentów. Do tego zamieszki uliczne, skandale korupcyjne i dewaluacja waluty, która w sposób szczególny dotknęła kibiców. Ci, mimo chęci, w przeważającej większości nie mieli pieniędzy na wyprawę do Korei i Japonii, gdzie odbywał się mundial. Ale wiara była ogromna. Albiceleste trafili do grupy,Koszulki którą przed mistrzostwami nazwano grupą śmierci – z Anglią, Nigerią i Szwecją. Mimo to, byli jej faworytem, a awans miał być jedynie przyjemną formalnością. I rzeczywiście, zaczęło się obiecująco, od skromnej wygranej 1:0 z teoretycznie najsłabszą w stawce Nigerią, po golu weterana Batistuty. Bielsa postawił na wybitnie ofensywną taktykę z trzeba obrońcami i trójką napastników. Skończyło się na jednej bramce po rzucie rożnym.